Oto i ono - nasze logo (fanfary ;).
Sprawca mojego upodlenia i obiekt mojej zemsty, by zacytować
filmowego Siarę. Miało się pojawić za półtora miesiąca. Nie
miałem do niego przyłożyć nawet palca. Miał je zrobić ktoś
zupełnie inny... Niestety sytuacja uległa diametralnej zmianie -
gdzieś na drodze między Bałdowem a Gorzędziejem. Cierpię ja, bo
przegrałem zakład. (U)cierpi też mój portfel, bo teraz w ramach
nagrody dla zwyciężczyni zakładu muszę ją zaprosić do
najdroższej restauracji w mieście. Prawda, że świat nie jest
sprawiedliwy? ;)
Logo, jakie jest, każdy widzi. Wyszło
całkiem całkiem, prawda? Praca nad nim była nawet przyjemna. Obyło
się bez rzucania laptopem, długopisami, przekleństwami i pustymi
butelkami po alkoholu. Oczywiście tak całkiem gładko proces ten
nie przebiegał. Nie mogło zabraknąć ważkich pytań: Stawiamy na
monochromatyczność, czy kolory z palety „żarówiaste jebudu”?
Walizka ma być czarna, czy jednak brązowa? Dajemy samolot, czy
samochód? Aparatem na walizce będzie Canon 60d, czy może raczej
Canon 600d? I poleceń: na planecie oznacz Gruzję. I Australię. Nie
zapomnij o Kanadzie! Machu Picchu? Gdzie jest Machu Picchu?!
Po co wam logo? - zapytacie podkręcając
wąsa z miną angielskiego lorda znudzonego wszystkim, z wyjątkiem
opowieści o polowaniach na Bogu ducha winne lisy. Jak to po co? Bo
nam się zachciało chcieć je mieć :). Na razie pełni rolę swego
rodzaju ozdobnika, ale mamy cichutką nadzieję, że wkrótce - gdy
tylko nasz blog wyjdzie z czeluści internetowych - zacznie się
pojawiać na różnorakich materiałach promocyjnych z banerami przy
głównych wjazdach do wielkich miast włącznie ;).
Podoba Wam się? Czegoś brakuje? Czego
jest za dużo? Co powiecie o kolorach? Czekamy na Wasze opinie! Z
pewnością weźmiemy je pod uwagę przy projektowaniu logo 2.0.
Moim zdaniem jest to bardzo ładny wzór :) Projektowanie logo to proces wymagający od nas ogromnej wyobraźni oraz wizji efektu końcowego.
OdpowiedzUsuń