środa, 28 maja 2014

Oczom ich ukazał się las... las krzyży ...

W ramach jednej z wypraw krajoznawczych, pod nazwą „Uwaga Kaszubi! Przyłączamy was do Kociewia ;)”, trafiliśmy m. in. do Sierzna pod Bytowem, na jedyny w kraju ewangelicki cmentarz... leśników.

Już sama lokalizacja tej wyjątkowej nekropolii jest urokliwa. Mieści się ona w centralnej części rezerwatu „Bukowa Góra nad Pysznem” (205 m n.p.m.), nad jeziorem i w sąsiedztwie starożytnych kurhanów.


Jaka jest geneza cmentarza? Wiąże się ona z dwiema postaciami. Otto Heinrich Smalian służąc w Królewsko-Pruskim Korpusie Strzeleckim, zaprzyjaźnił się serdecznie z Friedrichem Adolphem Olbergiem. Obaj byli leśnikami. W 1874 r. Smalian, będąc wówczas nadleśniczym Zerrin (nieistniejącego dziś nadleśnictwa w Sierznie), stwierdził w swojej dokumentacji poważną niezgodność w rachunkach. Błędu jednak nie znalazł i jako człowiek honoru popełnił samobójstwo. Jako samobójcy nie można go było pochować na poświęconej ziemi, dlatego też zadecydowano o pochówku w lesie na Bukowej Górze, którym przez lata się opiekował. Cztery lata później zmarł Friedrich Adolph Olberg i zgodnie z jego wolą spoczął obok przyjaciela. W taki oto sposób narodziła się tradycja, zakończona w 1939 r. W sumie na cmentarzu pochowano 31 osób - leśników oraz członków ich rodzin.

W centralnej części cmentarza znajdują się groby królewskiego nadleśniczego Otto Heinricha Smaliana (niestety nie zachowało się zwieńczenie pomnika w postaci metalowych łopat łosia) oraz Królewskiego Nadinspektora Lasów w Rejencji Koszalin, Friedricha Adolpha Olberga.




Inskrypcja na grobowcu Smaliana opisuje jego zasługi dla lasów: „Szlachetnemu człowiekowi honoru, serdecznemu przyjacielowi ludzi, niezmiennie wiernemu obowiązkom w służbie leśnej, niestrudzonemu opiekunowi lasów przez 14 lat powierzonych jego opiece, które w swojej gorliwości oczyszczał, pielęgnował, pomnażał i odnawiał, z tego 1800ha zarządzanym przez niego leśnictwie, dał potomności trwałe świadectwo. Dedykują mu ten pomnik jego krewni, towarzysze pracy, liczni przyjaciele i admiratorzy”.


A teraz trochę mroczniejsza wersja przedstawionych wyżej wydarzeń. Według informacji zawartych w dokumentach niemieckich, alternatywną przyczyną śmierci (nie wykluczającą samobójstwa) była domniemana choroba psychiczna Smaliana. Kolejnym tropem jest wzmianka świadcząca o nieodwzajemnionej miłości do małżonki jednego z jego podwładnych, która również mogła przyczynić się do tragicznej śmierci leśnika.


Co rzuca się w oczy, oprócz tytułowego lasu krzyży, to bardzo zły stan co niektórych nagrobków. Część uszkodzeń w czasie naszej wyprawy wyglądała na dość świeże akty wandalizmu. Postępująca dewastacja tego miejsca w niedalekiej przyszłości może doprowadzić do tego, że ten mały cmentarzyk oraz historia ludzi, którzy na nim spoczywają, bezpowrotnie odejdzie w niepamięć. Dlatego, jeśli będziecie w pobliżu, zajrzyjcie koniecznie tam, gdzie spoczywają Ci co lasy te umiłowali...


Warto, będąc w pobliżu Bytowa, zboczyć trochę ze szlaku i wspiąć się na Bukową Górę. Jeśli na Ziemi istnieją miejsca z magiczną atmosferą, to jest to jedno z nich ;)

P.S. Jak tam trafić? Będąc w Bytowie kierujemy się na Chojnice drogą nr 212. Mijamy Udorpie i dojeżdżamy do krzyżówki ze zjazdem na Sierzno. UWAGA! Nie skręcamy w prawo, a w lewo (w drogę do Studzienic)! Po około 2,5 km dojeżdżamy do przysiółka Pyszno i leśniczówki, leżącej tuż pod Bukową Górą z nekropolią leśników.



czwartek, 15 maja 2014

Dzień dobry! Zaczynamy naszą wspólną podróż.

- Załóżmy bloga. O naszych podróżach. Wszystkich. Tych małych oraz tych dużych - zaproponowała tonem nieznoszącym sprzeciwu Emi.
Nie pamiętam, czy dzień był wówczas pochmurny, słoneczny, deszczowy, czy też za oknem straszyły trzymetrowe zaspy. Pamiętam za to, że automatycznie włączyła mi się funkcja „Sceptyk”.
- Yyy… Bloga? Ale komu będzie się chciało czytać o zapomnianym przez wszystkim cmentarzyku w Wygwizdowie lub katedrze, o której już napisano trylion opasłych tomisk? - zacząłem marudzić.

I tak zaczęło się kilkutygodniowe (a może kilkumiesięczne) „urabianie” Ziela (abym jednak się przekonał do pomysłu), wymyślanie nazwy, układu strony, wybieranie wstępnej warstwy graficznej… Wreszcie stało się. Już jest. Oto on. BLOG! Bóle towarzyszące jego narodzin trwały długo, ale obyło się bez cięcia i pewnego majowego wieczoru w końcu zaistniał w wirtualnym świecie. Na razie, jak na noworodka, mówi niewiele, ale z pewnością jeszcze się rozgada, bo mimo młodego wieku swoje już przeżył i zobaczył, i ma wiele do opowiedzenia i pokazania ;).  

Skąd taki tytuł? Między „podróże” a „Ziemi” nie powinno być słowa „po”? „Podróże po Ziemi”? Też (dopóki wyprawa międzyplanetarna nie znajdzie się w zasięgu naszego portfela :P), ale przede wszystkim będą to podróże ZiEmi, czyli Ziela i Emi. Czyli nasze :). Podróże małe i duże. Po okolicy najbliższej naszego obecnego miejsca zamieszkania, jak i po Himalajach i rosyjskiej Arktyce („Tam jest stanowczo za zimno. Jedziesz sam” - mówi stojąca za moimi plecami Emi).

Dlaczego założyliśmy bloga właśnie o podróżach? Przecież podobnych inicjatyw jest w Sieci całe multum. A więc - czym chcemy się od nich odróżnić? Czym przyciągnąć internautów? W jaki sposób dać się zapamiętać? Czy nasza wiedza, umiejętności i doświadczenie są na tyle wystarczające, aby stać się dla kogoś czymś na kształt autorytetu (wiem, że to wielkie słowo…)?

Na pewno nie chcemy się narzucać. Bo przecież nie możemy nikomu wcisnąć do ręki biletu na pociąg, zmusić do pojechania rowerem za miasto, rozkazać pospacerować z pozoru dobrze sobie znanymi uliczkami, aby spojrzeć na nie inaczej, niż dotychczas… Naprawdę nie jesteśmy aż takimi tyranami ;). Chcemy tylko pokazać miejsca, które odwiedziliśmy podczas naszych podróży, starając się nie zawsze sugerować się powszechnie dostępnymi przewodnikami, ale wytyczać własne ścieżki i szlaki. Będzie nam niezmiernie miło, co po cichu przyznając jest naszą małą ambicją, jeśli zainspirujemy Was do ruszenia się z wygodnego fotela i zrobienia kilku kroków naszymi tropami. Liczymy, że podzielicie się z nami swoimi odkryciami :)

W tym oto miejscu czas nadszedł na małe sprostowanie. Historia wszakże widziana z innej perspektywy może mieć zupełnie odmienny wydźwięk! Idea pisania o podróżach nadeszła znienacka, wbijając się do głowy zaraz po przebudzeniu w pewien słoneczny poranek, który spędzałam na Kaszubach. Może był to efekt barwnych podróży i marzeń sennych - któż to wie? Zielu pisze, lubi robić zdjęcia i podróżować, ja staram się pisać, robić zdjęcia i podróżować - idealnie aby zacząć naszą wspólną małą przygodę z blogowaniem.
O co w tym wszystkim chodzi? Wszyscy mają jakieś talenty i pasje - jedni śpiewają, grają na instrumentach muzycznych własnej produkcji, inni perfekcyjnie opowiadają kawały lub ślęczą nad starymi dokumentami w archiwach. My lubimy zwiedzać w pełnym tego słowa znaczeniu! To, gdzie się wybieramy, często ograniczone jest różnymi czynnikami, z którymi pewnie nie raz i Wam przyszło się zmierzyć. Przeglądając blogi o tematyce podróżniczej łatwo jest natknąć się na wielkie wyprawy, których realizacja byłaby prawdziwym ukoronowaniem naszych marzeń - ale - zanim zaczniemy zachwalać miejsca pełne egzotyki, kolorów, smaków i zapachów powinniśmy postarać się poznać w ten sam sposób naszą Polskę, oferującą czasami tyle samo (jak nie więcej) doznań.

Dlatego skupiać się tutaj będziemy głównie na przedstawieniu tego, co związane jest z naszymi najbliższymi okolicami. Mamy nadzieję, że dzięki temu dowiecie się czegoś nowego o tym, co każdy z nas może znaleźć obok, jeśli tylko zmotywuje się do wyjścia z domu.

W takim znaczeniu słowa Proust’a  „Praw­dzi­wa podróż od­kryw­cza nie po­lega na poszu­kiwa­niu no­wych lądów, lecz na no­wym spojrzeniu” nabierają mocy i znaczenia :) 



P.s są to początki naszego bloga, dlatego prosimy Was o wyrozumiałość względem ogólnego wyglądu strony ! Obiecujemy, że nad tym będziemy pilnie pracować ;)