Bieszczadzkie
cerkwie są jednymi z ostatnich świadków dawnej wielokulturowości
tych ziem, a ich losy jak w soczewce skupiają historię Bieszczad -
od wielowiekowego rozkwitu, przez dramat wojny i akcji „Wisła”
(ale też lat późniejszych, kiedy cerkwie zamieniano na magazyny,
patrząc przez palce na postępującą degradację), po wciąż
trwającą próbę odbudowy. Często jest tak, że cerkiew jest
jedyną pozostałością po nieistniejącej wsi. W innych przypadkach
pozostały po niej tylko resztki fundamentów z kilkoma nagrobkami
dawnego cmentarza, a czasami dowodem na istnienie świątyni są
tylko stare zdjęcia lub wpisy w kronikach. Najlepiej zachowały się
te, które przejął Kościół Katolicki i przeznaczył na cele
swojej liturgii. Zapach kadzideł nie jest jednak już ten sam...
Szlakiem
drewnianych cerkwi - kilkunastu położonych między Ustrzykami
Górnymi i Dolnymi - postanowiliśmy się wybrać i my. W
poszukiwaniu nieistniejącego świata, dowodów na mistrzostwo cieśli
sprzed wieków i - najmniej uchwytnej - duchowości wschodniego
chrześcijaństwa, wciąż trochę „egzotycznej” dla ludzi z
Pomorza.
Konsekrowana w
1907 r. cerkiew w Chmielu zagrała w filmie. Tutaj kręcono
sceny pożaru Raszkowa w filmie „Pan Wołodyjowski” Jerzego
Hoffmana. Wówczas powstała plotka, że filmowcy - dla lepszego
efektu zdjęciowego - postanowili spalić cerkiew naprawdę, a
świątynię udało się uratować tylko dzięki interwencji
konserwatorów zabytków. Gdy kręcono film cerkiew pozostawała
opuszczoną od 1947 r., kiedy w ramach akcji „Wisła” wysiedlono
mieszkańców Chmielu. Świątynia służyła wówczas m. in. jako
magazyn straży pożarnej. Dopiero po 1969 r. obiekt został
zaadaptowany na potrzeby świątyni rzymskokatolickiej. Ciekawostką
jest eksponowana na cmentarzu płyta nagrobna Fieronii z Dubrawskich
Orlickiej z 1644 r., z przetłumaczonym z cyrylicy napisem. Warto też
podkreślić, że cerkiew w Chmielu jest jedną z dwóch zachowanych
w tej części Bieszczad.
Drugą jest nieodległa cerkiew
bojkowska w Smolniku nad Sanem z 1791 r. To trzecia świątynia w
tej miejscowości i jedyna zachowana w tym charakterystycznym,
archaicznym stylu, w całych Bieszczadach. Podobnych świątyń jest
w Polsce zaledwie jeszcze trzy. Gdy dopisuje pogoda, pod cerkwią
można spotkać osoby sprzedające rękodzieło, czy lokalne
produkty, jak np. miód. W 2013 r. została wpisana na Listę
Światowego Dziedzictwa UNESCO wraz z innymi drewnianymi cerkwiami w
Polsce i na Ukrainie.
Kolejnym celem na naszym szlaku była
cerkiew w Michniowcu, rzut beretem od granicy polsko -
ukraińskiej. Budowę świątyni ukończono w 1868 r. W 1904 r. obok
postawiono trzykondygnacyjną dzwonnicę. Dzisiaj cerkiew jest
filialnym kościołem rzymskokatolickim.
Po pokonaniu kilku kilometrów w
kierunku północnym dojechaliśmy do Bystrego. Trzecia
cerkiew w tym miejscu powstała w latach 1901-1902. Autorem projektu
był prawdopodobnie Wasyl Nahirny, lwowski architekt, który
poszukiwał narodowego stylu ukraińskiego. Świątynia po wojnie z
roku na rok niszczała, ale - na szczęście dla niej - od 1983 r.
trwa jej remont. Etapami, bo grupie pasjonatów udaje się zdobywać
tylko nieduże dotacje, pozwalające na ograniczony zakres prac. Po
drugiej stronie drogi, a nie - jak zazwyczaj - wokół cerkwi,
znajdują się pozostałości cmentarza. Zachowało się 13
nagrobków, z krzyżami piaskowcowymi i żeliwnymi.
Cerkiew w Czarnej, zbudowaną w
1834 r., wyróżnia nietypowa jak dla tych świątyń, klasycystyczna
fasada z portykiem zwieńczonym trójkątnym szczytem, który opiera
się na sześciu drewnianych kolumnach. Warto też zwrócić uwagę
na prowadzące do cerkwi drzwi klepkowe z roku jej budowy.
Kilka kilometrów dalej leży Żłobek
z cerkwią z 1830 r. Nieduża świątynia, podobnie jak jej
odpowiedniczka z Czarnej, powstała w stylu nawiązującym do
klasycyzmu. Podobno wynikało to z oszczędności, a budowę cerkwi
fundowało państwo austriackie. W latach 1951 – 1976 cerkiew
służyła za... magazyn szyszek. Dzisiaj jest filią kościoła w
Czarnej.
Obecna cerkiew w Rabem jest
trzecią w tej miejscowości. Konsekrowano ją w 1861 r., a budowę
sfinansowali sami mieszkańcy. Po roku 1951 r. była nieużytkowana,
co spowodowało systematyczne rozkradanie wnętrza.
Świątynia w Hoszowie jest
urokliwie położona na wzniesieniu nad potokiem. Jej budowa
rozpoczęła się w latach 30. XX wieku i nie została ukończona aż
do 1945 r., kiedy wysiedlono mieszkańców. Wyglądem cerkiew
nawiązuje do budowli z Huculszczyzny.
W nieodległym Hoszowczyku cerkiew
powstała w 1926 r. Została zamknięta po roku 1951, po kilku
próbach odprawienia w niej mszy rzymskokatolickich przez
przesiedleńców z Sokalszczyzny. Co ciekawe, podczas remontu w 2002
r. znaleziono pod okapem prezbiterium zapas amunicji z okresu II
wojny światowej.
Ostatnim przystankiem na naszym szlaku
była cerkiew w Równi, jedna z najpiękniejszych w regionie.
Niewielka świątynia (niecałe 17 metrów długości!) powstała
prawdopodobnie na początku XVIII w.
Jeśli ktoś po takim objeździe nie
miałby dosyć drewnianych świątyń, polecamy wizytę w
Myczkowcach, gdzie w Centrum Kultury Ekumenicznej powstał
park miniatur. Zgromadzono tu 140 makiet drewnianych kościołów i
cerkwi z terenu Polski, Słowacji i Ukrainy. Podzielono je na
poszczególne sektory: Pogórzanie, Zamieszańcy, Łemkowie, Łemkowie
słowaccy, Grupa Polsko-Ruska, Dolinianie, Teren mieszany, Bojkowie i
Bojkowie ukraińscy.
Na koniec krótkie memento. Po spalonej
w 1946 r. cerkwi św. Dymitra w Wołosatem pozostały tylko
kamienne fundamenty...
Jeździcie na spływy kajakowe? Jakie jest wasze zdanie na ten temat? My w tym roku byliśmy na kilku i zaczęłam się zastanawiać nad własnym kajakiem z www.gokajak.com. Myśle, ze to byłaby super sprawa!
OdpowiedzUsuń